Make up. 05.10.2017. Monia Kucel, Paulina Puchalska

Paletki RMS Beauty

Co kryją za sobą tajemnicze nazwy POP, MOD i Luminizer X Quad?

RMS Beauty pisałyśmy wielokrotnie. To jedna z naszych absolutnie ulubionych marek. Fakt, jest droga i czasem mamy wyrzuty sumienia, że wzbudzamy w Was konsumpcyjne żądze. Kto jednak na zakup się zdecydował (dostał od Mikołaja lub na urodziny), bardzo rzadko tego żałuje.
Produkty RMS są całkowicie pozbawione chemii, wszystkie składniki najwyższej jakości, kolory obłędne, i hej — większość z nich starcza na półtora roku z hakiem! To 10 złotych miesięcznie.

Ostatnio miałyśmy możliwość przetestować nowości marki — paletki Signature Set (POPMOD) oraz Luminizer X Quad, czyli paletkę z rozświetlaczami. Oto nasze wrażenia.

 

Monia, wersja POP:

Z paletką nie rozstaję się od lipca. Zgrabna kasetka mieści się bez problemu w mojej niewielkiej „bałaganowej” saszetce i jest w niej prawie wszystko, czego potrzebuję do wykonania makijażu (oprócz Boy Brow’a do brwi i korektora pod oczy).

Magic Luminizer, który od dawna chciałam przetestować. Nieco bardziej napigmentowany niż Living Luminizer, mniej tłusty (przez co gorzej się rozsmarowuje), za to w cieplejszym, szampańskim odcieniu, bardziej zbliżonym do mojej naturalnej kolorystyki. Rozświetla, ale nie mieni się przesadnie.

Buriti Bronzer — używam go głównie jako cienia do powiek i sporadycznie by podkreślić kości policzkowe. Zwolenniczki konturowania będą z niego bardzo zadowolone.

Lip2Cheek Demure (różowy) okazał się idealnym chłodnym różem. Takim, jakiego od dawna szukałam. Nadaje skórze zdrowego, młodzieńczego rumieńca.

Lip2Cheek Beloved (czerwony). Wystarczy odrobina, żeby podbić naturalny kolor ust. A kilka warstw to intensywna, zmysłowa czerwień. Wspaniale zmienia odcień innych szminek nałożonych pod spód, w szczególności brązu, z którym wyjątkowo dobrze się komponuje. Ogromny plus za trwałość — trzyma się godzinami. Zamierzam kupić w pełnej wersji.

Vanilla Lip and Skin Balm — pięknie pachnie, dobrze natłuszcza i nawilża usta. Wolałabym jednak, żeby zamiast niego w paletce znalazł się korektor un-cover up 22.

Jedyny minus to brak lusterka. Złoszczę się na to za każdym razem, gdy w ciągu dnia chcę szybko poprawić makijaż. Mam nadzieję, że RMS Beauty poprawi się przy produkcji kolejnej partii. Po cichu liczymy też na możliwość personalizacji paletki. To byłby dopiero hit!

Paulina, wersja MOD:

Master Mixer — zamarzyłam o nim chwilę po tym, jak próbką maznęłam powieki Moni. Wykonałam prosty gest, wręcz od niechcenia, a jej spojrzenie w mig nabrało świeżości. Z jednej strony odbija światło, udając lustrzaną powierzchnię, z drugiej mieni się dzięki zawartości drobinek.
Z czasem, kiedy moja karnacja zyskała złoty odcień, sprawdził się jako rozświetlacz. Efekt? Bardzo naturalny, gdzieś pomiędzy użyciem kosmetyku a delikatnie lepką od potu skórą. W sam raz, żeby poczuć się super sexy.

Living Luminizer — chyba najpopularniejszy produkt marki. Uniwersalny odcień, choć moim zdaniem polubią się z nim zwłaszcza jasne karnacje.
Ja nakładam go na szczyty kości policzkowych, w kąciki oczu, pod i między łuk brwiowy, na czubek nosa i brody, i nad usta. Wychodzi na to, że prawie wszędzie!

Lip2Cheeck Smile — z początku przestraszyłam się tej… landryny. Jak się szybko okazało, zupełnie niepotrzebnie. W rzeczywistości mocny koral z paletki zmienia się w zdrowy rumień, wobec czego skóra po jego użyciu wygląda bardzo świeżo. Jak po uszczypnięciu albo lekkim wysiłku.

Lip2Cheek Spell — smaruję nim powieki, nadając spojrzeniu głębi, jakkolwiek pretensjonalnie to brzmi. Dokładnie tak, jak Coco w #GRWM Glossier (od 3:06 do 3:36).

Simply Cocoa Lip and Skin Balm — pięknie pachnie, dobrze natłuszcza. Testowane na ustach potraktowanych kuracją izotretynoiną, a więc przesuszonych do ekstremum. Zdarza mi się zmieszać go z wymienionym poprzednikiem, Lip2Cheek Spell, i nałożyć na ruchomą część powieki.

W międzyczasie zaprzyjaźniłam się z Luminizer X Quad, czyli odświeżoną wersją kultowego Living Luminizer, rozbitą na cztery nowe odcienie.

Chcąc uzyskać maksymalnie naturalny efekt, mieszam Luminizer X Luminizer Nude. Ten pierwszy to lustrzana perełka, drugi jest prawie niewidoczny (jedynie odbija światło), zwłaszcza na opalonej skórze. Idealny miks na dzień.

Champagne Rose — sprawdził się podczas sesji, przy której ostatnio pracowałam, malując dziewczyny w stylu kawaii. Słodki, szampański róż z opalizującymi drobinkami. Ma swojego brata bliźniaka w postaci polecanego przez nas w zeszłym roku lakieru z Inglota.

Champagne Fizz — opcja zdecydowanie bardziej widoczna. Mieni się na złoto. Widzę go w zestawieniu z mocnym okiem i czystą, schludną resztą.

Prawda jest taka, że pieję z zachwytu za każdym razem, kiedy otwieram paletki. W Luminizer X Quad z całą pewnością zainwestuję ponownie, choćby ze względu na to, że rozświetlacz stanowi bazę mojej kosmetyczki, i prywatnej, i w pracy. Z MODu prawdopodobnie wybiorę jeden, góra dwa produkty, które kupię w wersji pełnowymiarowej.
Jedyny minus wspomniany już przez Monię — brak lusterka. Innych nie odnotowałam!


Na tej stronie korzystamy z cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.OK