Ewa Kniaziak
Koncentrat do mycia zębów Ajona
Berlin, Neukölln, kilka lat temu. W odwiedziny przyjechał do mnie znajomy, który już pierwszego wieczora zauroczył się moją dobrą koleżanką i tyle go było widać. Po pierwszym spędzonym z nią dniu wrócił do domu i opowiadając o nowym romansie wspomniał, że A. używa najlepszej na świecie pasty do zębów! Może nieprzypadkowo producentem owej pasty, a właściwie koncentratu pasty do zębów, jest Dr. Liebe (tłum. miłość). Rozbawiona tym komentarzem, już kilka dni później skoczyłam do Rossmanna celem jej nabycia i wypróbowania — do dziś nie zamieniłam na żadną inną.
Ze względu na poręczne opakowanie świetnie sprawdza się w podróży (dostępna w 25 ml aluminiowej tubce). Poza tym ogromny plus za wydajność — z powodzeniem wystarcza na ponad 100 szczotkowań. Jednorazowo, ze względu na formułę, stosujemy naprawdę odrobinę, nie więcej niż wielkość ziarna grochu.
Działa antybakteryjnie i rzeczywiście, zgodnie z obietnicą producenta, poprawia stan jamy ustnej — leczy krwawiące dziąsła i daje długie uczucie świeżości w ustach. W jej składzie nie znajdziemy barwników ani konserwantów, za to dużo naturalnych składników przeciwzapalnych, np. bisabolol (substancja czynna ekstraktu z rumianku). Zawiera też dużo wapnia i fosforu, które remineralizują zęby, oraz naturalne olejki eteryczne, między innymi anyż, miętę, czy eukaliptus.
Za tubkę zapłacimy 1,25 €, a dostępna jest w większości niemieckich drogerii. Można ją czasem upolować w polskich aptekach i Rossmannach.
Podczas studiów nosiłam jedynie matowe szminki Rival de Loop. Nie wynikało to z miłości do marki, a raczej z konieczności — w tamtych czasach moda na matowe pomadki jeszcze się u nas nie rozpoczęła, a zadziwiająco Rossmann był jedynym miejscem, gdzie można było je znaleźć. Niestety 10 lat temu RdL wycofali się ze sprzedaży kolorówki w Polsce.
Nawet jeśli właśnie używam szminki MAC’a, te zawsze mam w pogotowiu — dostępne są w szerokiej palecie zdecydowanych kolorów (czerwienie, róże, pomarańcze i brązy), pięknie matowe, świetnie kryją i zaskakująco długo utrzymują się na ustach. Uważam je za wybitny produkt, szczególnie biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny — są nieporównywalnie lepsze niż matowe pomadki innych drogeryjnych marek, choć kosztują 2,49 € za sztukę.
Przy okazji wizyty w Niemczech polecam wstąpić do Rossmanna i skomponować cały zestaw, bo mówię wam, Dziewczyny, są sytuacje, w których te szminki mogą uratować życie.
Mania Cebula
Maseczki Luvos: glinka Heilerde Hautfein i Anti-Stress
Poleciła mi ją przyjaciółka niedługo po przeprowadzce do Niemiec. I całe szczęście, bo to święty Graal wśród produktów od oczyszczania twarzy. Naturalna, bez żadnych dodatkow chemicznych, bogata w minerały i mikroelementy. Moja siostra również oszalała na jej punkcie.
Wystarczy wymieszać dwie łyżeczki proszku z jedną płynu — może to być i przegotowana woda, i hydrolat, np. różany. Co więcej, podczas spłukiwania warto jeszcze raz wymasować pozostałą glinką twarz. Peeling z głowy!
Niemalże półkilogramowa paczka kosztuje 4,79 €. Mam nadzieję, że uda mi się ją wykończyć przed datą ważności. Od kupna pierwszej minęło dziewięć miesięcy, a dna ciągle nie widać.
Jednak absolutnym hitem jest dla mnie maseczka Anti-Stress. To jedyny produkt tego typu, po którym skóra zyskuje na miękkości, jest odżywiona, a zaczerwienienia zniwelowane. Bazę, jak poprzednio, stanowi glinka, ale wzbogacona o ekstrakt z rumianku i stokrotki, olejek z nagietka i olej jojoba. Efekt wow murowany.
Opakowanie dwóch saszetek — które starczą na cztery pełne użycia — kosztuje 0,75 €.
Wszystkie znane mi Niemki mają hopla na punkcie naturalnej pielęgnacji. Na szczęście te z mniej zasobnymi portfelami nie mają się czym martwić — na pomoc przychodzi Alverde, czyli ekologiczna linia sieciówki DM, przy okazji tania i zaskakująco dobrej jakości.
Z własnego doświadczenia polecam przetestować peeling z ekstraktem z nagietka lekarskiego. Za drobinki ścierające robią tu zmielone pestki moreli, zaś wspomniany nagietek koi, łagodzi i delikatnie nawilża.
Cena? 2,45 € za 75 ml tubkę.
Katharina Marszewski
Regulujący tonik na dzień i na noc Dr. Hauschka
Jak większość kosmetyków, również i ten odkryłam w łazience jednej z moich koleżanek. Po szybkim teście postanowiłam zaryzykować. Dlaczego? Ten tonik w aerozolu idealnie odświeża skórę, pachnąc przy tym zdrową szczęśliwą osobą. Ponoć chłopaki też go lubią…
Wielki plus za skład (kompozycja roślin leczniczych: przelotu pospolitego, nagietka i nasturcji o działaniu przeciwbakteryjnym i łagodzącym), szklaną butelkę i pomarańczowy kolor.
Kosztuje 22 €, co jest sporym wydatkiem, ale warto. W każdym sklepie Bio Company stoi tester, można więc śmiało wypróbować, zanim się w niego zainwestuje.