Bardzo lubię swoje mieszkanie na Mokotowie i ciężko mnie z niego wyciągnąć. Najchętniej wychodziłabym tylko do pobliskiego warzywniaka — Zielonego Raju, do Moniki, i na zajęcia taneczne. Co więcej, weekendy najchętniej spędzam w łóżku. Nie przeszkadza nawet koszmarnie niewygodny materac. Książka (aktualnie Swing Time Zadie Smith na zmianę z drugim numerem magazynu Non/fiction), pielęgnacja (płachty, płachty, płachty), sen, Netflix. To moja strefa komfortu. Jeśli znów uda mi się jej nie opuścić, początek wieczoru będzie wyglądał tak:
Pierwszy krok — włosy. Jakiś czas temu, oczarowana opakowaniami i pochlebnymi opiniami naszych rozmówczyń, Agi Kozak i Agaty Ziemnickiej, kupiłam kilka produktów Davines, między innymi „głęboko odżywiającą” maskę NOUNOU z ekstraktem z pomidorów. Nie sięgam po nią częściej niż raz tygodniu, bo moje włosy zwyczajnie tego nie potrzebują. Po latach batalii doszliśmy do porozumienia, są mocne i sprężyste. W końcu się lubimy. Z tego samego względu nie potrafię obiektywnie ocenić, czy maska rzeczywiście „głęboko odżywia”. Na pewno nawilża, wygładza, nabłyszcza, zmiękcza. I pięknie pachnie!
Głowę opatulam folią kuchenną (lub siatką) i ręcznikiem. A żeby poczuć się jeszcze lepiej, na resztę ciała narzucam kimono Vanity Nap, i do kolejnych zabiegów przechodzę jak Rihanna po wybiegu na pokazie Victoria’s Secret. Naprawdę.
Po dokładnym demakijażu (w tym celu pod prysznicem stosuję zrecenzowany już Milky Jelly Cleanser) nakładam maseczkę oczyszczającą Aesop Parsley Seed Cleansing Masque, a następnie maskę w płachcie. W tym tygodniu Whamisa, na którą szarpnęłam się podczas Black Friday w O JEJU. Pożyjemy, zobaczymy, zapowiada się nieźle: organiczna bawełna, aloes, sfermentowane wyciągi owocowe (z jabłek, pomidorów, yuzu, kiwi, malin, i banana) bogate w kwasy alfahydroksylowe, ekstrakty z korzenia lukrecji i peonii, miód, olej rozmarynowy i z drzewa różanego. Po zlustrowaniu składu nie wiem, czy wytrzymam do weekendu… Wow!
Mam plus minus pół godziny. Co dalej? Paznokcie! Paznokcie maluję z rzadka — o ile bardzo podoba mi się kolor na obcych dłoniach, swoje wolę w wersji saute. Jeśli już, decyduję się na czerwień (NARS x 3.1 Phillip Lim Hell-Bent upolowany w TK Maxx), błyszczące paprochy, lub ciemną oberżynę (Uslu Airlines KWI z Mood Scent Baru).
Na koniec wydłużony masaż twarzy: i jadeitem w rytm tego instruktażu, i dłońmi (miks Tanaki i jogi). Ta-da!
Lista użytych kosmetyków:
Maska Davines NOUNOU
Główne składniki: ekstrakt z pomidorów z pewnego źródła (gospodarstwo Calemone Pana Mario di Latte z Serranova di Carovigno), masło oliwkowe, olej wiśniowy i jojoba
Ocena: 4,5/5
Cena: W zależności od pojemności od 25 zł (75 ml — starczyło mi na ponad dwa miesiące stosowania) do 89 zł (250 ml)
Aesop Parsley Seed Cleansing Masque
Główne składniki: glinka kaolinowa, glinka bentonitowa, sok z liści aloesu, olejki: z nasion pietruszki, lawendowy, z wiesiołka, z owoców dzikiej róży, i z rumianku marokańskiego
Ocena: Poza skalą. Święty Graal mojej kosmetyczki. Niesamowicie wydajna (starcza na ponad 40 razy, co daje ok. 3,50 zł za jedną porcję — nie więcej niż drogeryjne zamienniki), nie ściąga, nie wysusza (wręcz odżywia), w mig oczyszcza cerę.
Cena: 150 zł (60 ml)
Whamisa Organic Fruits & Tomato Fermented Hydrogel Facial Mask with lactobacillus
Główne składniki: aloes, sfermentowane wyciągi owocowe (z jabłek, pomidorów, yuzu, kiwi, malin, i banana), ekstrakty z korzenia lukrecji i peonii, miód, olej rozmarynowy i z drzewa różanego
Ocena: Jeszcze nie wiem, bo to nasz pierwszy raz. Zaktualizuję wpis po zastosowaniu!
Cena: 24,99 zł
Lakier Uslu Airlines w odcieniu KWI, Good-to-Go Rapid Dry Top Coat ESSIE
Ocena: 4/5 (zdarza się, że bez lakieru nawierzchniowego odpryskuje po jednym dniu, choć w dużej mierze zależy to od długości paznokci. Z kolei na stopach — nie do zdarcia), 5/5
Cena: 88 zł (11 ml), ok. 32 zł (13,5 ml)
Ocena: 5/5
Cena: W zależności od rozmiaru i wykończenia (np. obustronne), od 30 zł do 55 zł