Ania była jedną z pierwszych wywiadowanych przez nas dziewczyn. Wtedy jednak nie miałyśmy w zwyczaju przedstawiać naszych bohaterek — korzystamy z okazji i robimy to teraz.
Ma 24 lata, przeprowadziła się znad morza na warszawski Żoliborz, a lista przedsięwzięć, w które jest zaangażowana, wciąż się wydłuża… Zawodowo zajmuje się scenografią, robi zdjęcia, tatuaże i ilustracje. Zdarza jej się wystąpić gościnnie w teledysku. Uwielbia leżeć w wannie.
Gdybyś mogła zostawić sobie tylko pięć spośród twoich kilkunastu tatuaży, które by to były?
Wszystkie, które mam na wewnętrznych stronach dłoni — ostatnimi czasy nie możemy się nadziwić (z Szymonem z Tuszu za Rogiem), jakim cudem zachowują mi się tatuaże robione najcieńszymi igłami.
W jakiej fryzurze widzisz siebie na starość?
Myślę, że będę łysa — już teraz nie mam zbyt wielu włosów na głowie…
Piosenka, która porywa Cię do tańca.
Po kilku kieliszkach wina — każda, ale szczerze polecam mojego ulubionego ostatnio wykonawcę, Haroumi Hosono, i jego utwór „SportsMan”.
Urodowy eksperyment, który skończył się fiaskiem.
Nie eksperymentowałam nigdy z wyglądem, ale wyciskanie pryszczy sekundę przed wyjściem to coś, co robię za każdym razem i zawsze tego żałuję.
Co pakujesz do kosmetyczki na plan zdjęciowy?
Okrojoną wersję tego, czego używam na co dzień — szampon, odżywka, żel do mycia twarzy i krem. Jeśli wiem, że na planie będzie ktoś, kto mi się podoba, to pakuję jeszcze tusz do rzęs.
Sposób na zmęczenie i stres.
Chciałabym powiedzieć, że drzemka, ale nie powiem. Na zmęczenie — WANNA, a na stres — przyjaciele, ploteczki, papierosy i wino!