Większość dziewczyn, z którymi przeprowadzamy wywiady, uwielbia kąpiele. Jeszcze do niedawna szczerze mnie to dziwiło, bo uważałam je za stratę czasu. Tyle przecież można zrobić podczas godziny! Zamiast leżeć w wannie, wolałam wziąć szybki prysznic, a zaoszczędzone chwile zainwestować w nadganianie zaległości — czytanie z Józkiem, porządki po kolacji, gimnastyka, serial. Nie wiem, kiedy znów wskoczyłabym do wanny, gdyby nie Hashimoto i zalecenie od lekarki, by wspomagać nerki kąpielami z dodatkiem soli MeineBase. Minimum raz w tygodniu, a najlepiej trzy. Szaleństwo, prawda? Moja wrodzona obowiązkowość nie pozwoliła jednak olać zalecenia i, mimo wstępnej niechęci, z miejsca wprowadziłam kąpiele w życie.
Gdy tylko wynurzyłam się z wody — jedwabista jak Kleopatra z koziego mleka, wyluzowana jak Big Lebowski — wiedziałam, że to będzie najprzyjemniejszy element terapii.
MeineBase to sól nasycona wysokoenergetycznymi sproszkowanymi minerałami (kryształ górski, szafir, karneol, agat, chelcedon, chyzopraz, cytryn, onyks). Pomaga wyrównać gospodarkę kwasowo-zasadową organizmu (czyli reguluje funkcjonowanie komórek i narządów), a to niezwykle istotne przy zaburzeniach autoimmunologicznych. Poza tym naturalnie oczyszcza organizm z toksyn, natłuszcza i zmiękcza skórę (nie trzeba stosować po kąpieli żadnego kremu do ciała). Jakby tego było mało, usuwa z pięt zrogowaciały naskórek — w efekcie stopy wyglądają prawie jak u niemowlaka.
Żeby wszystkie te cuda mogły się zadziać, kąpiel musi trwać minimum 40 minut. Ja dzisiaj pobiłam rekord i siedziałam 2h! Przez ten czas tylko raz dolałam gorącej wody. Roztwór tej soli na tyle rozgrzewa ciało od wewnątrz, że ma się wrażenie, że woda jest cały czas gorąca — to duża zaleta, gdy temperatura na zewnątrz spada poniżej zera. Wystarczy godzinne zanurzenie, by poczuć się jak w uzdrowisku.
Zawsze przed wejściem do wanny robię peeling twarzy, na którą następnie nakładam maseczkę w płachcie (lub gazę z delikatnym roztworem tej soli). Na włosy z kolei odżywkę. Gdy już maksymalnie się wymoczę, a skóra na dłoniach staje się pomarszczona jak u babuleńki, ścieram naskórek koreańską myjką, którą dostałam od Basi Stareckiej (można zamiast tego zmieszać odrobinę MeineBase z oliwą i zrobić sobie peeling). Po takim zabiegu na usta same cisną się słowa „I’m the softest girl in town”.
Hej, „nieszczęściary” bez wanny! Możecie moczyć stopy w misce z dodatkiem łyżki stołowej soli. Wpływ na nerki równie zbawienny, stopy jak u niemowlęcia. Nie pobijecie mnie co najwyżej na gładkość skóry.
Cena zależna jest od wielkości opakowania. Od 3.90 zł za saszetkę po 216 zł za prawie 3kg opakowanie, które wystarcza na 60 kąpieli całego ciała i 400 kąpieli stóp.