Wywiad. 17.11.2015. Tekst i zdjęcia: Monia Kucel

Ola Niepsuj

Do twarzy Japonia, do włosów Rosja. Mało patriotycznie. Z polskich kosmetyków lubię Ziaję za bardzo korzystny stosunek jakości do ceny

Na jakie kobiety zwracasz uwagę na ulicy?

Na mocne charaktery, które są pewne siebie i nie mają kompleksów.
Ostatnio zapadła mi w pamięć pani kurator sztuki, którą poznałam w Mediolanie. Miała 60 lat, ale wyglądała lepiej od swojej córki. Siedziała wyprostowana, miała długą szyję, ręce położone na kolanach, była damą. Nie był potrzebny jej makijaż, w jej posturze tkwiła siła, intensywność. Zmarszczek nikt nie zauważał.

Czy dużo takich kobiet widzisz na polskich ulicach?

Coraz więcej. Myślę, że współczesne dziewczyny, czują się wreszcie równe chłopakom. Czują, że mogą osiągnąć tyle samo. I takie dziewczyny od razu widać na ulicy, na takie zwracam uwagę.
Właściwie to dziewczyny są dla mnie bardziej interesujące niż chłopaki.

Czy rożnimy się od dziewczyn z zagranicy?

Pewnie tym podpadnę, ale myślę, że jesteśmy trochę mniej naturalne od dziewczyn z innych europejskich metropolii. Musimy być ciągle wymalowane i częsciej farbujemy włosy. Mam wrażenie, że w Paryżu czy Berlinie dziewczyny mają większy luz, odnajdują kobiecość wewnątrz i jest w niej więcej mocy. Wychodzą w swetrze i jeansach, z mokrymi włosami i idą przed siebie jak burza. Może dlatego, że jako naród mamy więcej kompleksów, musimy się bardziej zrobić?
Zastanawiam się, czego to jest rezultat. Być może naszego wielkomiejskiego “pomysłu” na kobiecość albo braku wielopokoleniowej wiedzy jak o siebie dbać, którą czerpie się od mamy, babci. U nas ta ciągłość została historycznie przerwana — przez wiele dekad było więcej zmartwień. Jak mawia moja babcia: “zdziadzieliśmy przez komunę”.

A jak jest z Tobą? Jaką wiedzę o pielęgnacji wyniosłaś z domu? 

Nie przypominam sobie lekcji pielęgnacji. Moja mama oczywiście bardzo dba o siebie i używa świadomie wielu kosmetyków, ale bardzo długo uważała, że dla mnie jest na to za wcześnie. Skutecznie zniechęcała mnie do makijażu. Może dzięki temu mam dziś ładną cerę. Kiedyś szczyciłam się tym, że jadę na biwak i biorę ze sobą tylko mydło. A koleżanki miały pękające w szwach kosmetyczki. Teraz odczuwam to jako brak w kształtowaniu kobiecości. Zabrakło mi w pewnym momencie wyraźnego odróżnienia się od chłopaków. Gdy wszystkie dziewczyny wiedziały, co gdzie wklepać, co wmasować, ja dopiero dokonywałam swoich pierwszych odkryć. Najpierw był to szalony “rebound” i kupowałam wszystko, co wpadnie mi w ręce, popełniając podstawowe kosmetyczne błędy. Teraz jestem już bardzo świadoma swoich konsumenckich wyborów. Kupując ubrania i kosmetyki zawsze sprawdzam ich skład.

Czy Twoje zainteresowanie się kosmetykami zbiegło się z jakimś wydarzeniem? Co spowodowało, że nagle w wieku dwudziestulilku lat postanowiłaś być bardziej kobieca?

Ogromny wpływ na moje zainteresowanie się kosmetykami i pielęgnacją miał wyjazd do Japonii. Zachwyciły mnie pozbawione makijażu piękne cery Japonek. Na pewno wpływa na to wilgotne powietrze i dobre jedzenie, ale widziałam mnóstwo nastolatek z trądzikiem, a żadnych dorosłych kobiet z bliznami po nim. Postanowiłam zaufać azjatyckim kosmetykom. Przed wyjazdem zdążyłam zrobić sobie szybki research odnośnie kosmetycznych hitów i kupiłam prawie wszystko z listy.

 

Opowiesz o swoich pielęgnacyjnych rytuałach?

Zaczynam od mycia twarzy pianką Shiseido Perfect Whip przy pomocy specjalnego pędzla (IT’S SKIN Detail Pore Clean Brush). Kupiłam ją w zwyczajnym sklepie wielobranżowym w Japonii, użyłam wieczorem, a następnego dnia pobiegłam kupić jeszcze dwa opakowania na zapas. Chyba nie kupię już innego produktu do mycia twarzy. Następnie nakładam serum do twarzy Shiseido Ultimune, po którym od razu widać efekt zdrowej, promiennej cery. Rano na serum stosuję dodatkowo lekki krem (np. ślimakowy Mizon All In One Snail Repair Cream). I na to krem bb z filtrem. Wieczorem z kolei wzmacniam serum kroplą innego — z 30% vit. C i kładę odżywczy krem, do którego dodaję kilka kropel olejku tsubaki lub arganowego. Raz na dwa miesiące robię kurację kwasami AHA. Przez pięć dni pod krem nakładam specjalne serum z kwasami AHA. Przeczytałam o tym zabiegu na blogu Azjatycki Cukier, który jest jednym ze źródeł mojej wiedzy o azjatyckiej pielęgnacji twarzy.
Tych kilka minut pielęgnacji, zapach produktów, masaż przy ich wklepywaniu, wprowadzają mnie w dobry nastrój.

 

 

Czy pamiętasz swój pierwszy kosmetyk?

Tak, był to krem do twarzy Ziaja Biała Herbata. Już go chyba nie produkują. Miałam ok. 13 lat i bardzo go oszczędzałam. To dla mnie wspomnienie rytuału przejścia. Sentyment do Ziai pozostał do dzisiaj. To moja ulubiona polska marka.

Co musisz przy sobie „zrobić”, żeby poczuć  się pewnie, wychodząc z domu?

O ile nie mam żadnego spotkania, to się nie maluję. Tylko pielęgnacja, o której wspomniałam wyżej i już. Czasem żałuję, gdy spotkam jakiegoś byłego chłopaka, że tylko to mam na sobie. Ale co robić? Dobrą minę do złej gry.

Czy są jakieś produkty kosmetyczne, które kupujesz w dużych ilościach/regularnie/często?

Ze względu na moją pasję do azjatyckich produktów większość zakupów robię na stronie testerkorea.com. Wybieram kategorię, która mnie interesuje i sprawdzam bestsellery, bo nie sposób wybrać z tak imponującej ilości produktów. I moje zakupy, mimo że w ciemno, są zawsze trafione.

 

Czy masz swój „power beauty item”? Coś dzięki czemu czujesz się świetnie od razu po zastosowaniu tego.

Gdy mam gorszy dzień, to są dwa produkty, które ekspresowo dodają mi animuszu: koreański BB Cream. I trochę różu na policzki. Tyle mi w zupełności wystarczy.

Co według Ciebie szpeci?

Zbyt widoczny makijaż i odpryśnięty lakier do paznokci.

Kiedy czujesz się najbardziej atrakcyjna?

Trudne pytanie. Chyba gdy jestem ekstrawagancko ubrana. Nie ubieram się, żeby podkreślić figurę czy spodobać się chłopakowi, ale żeby podkreślić swoją osobowość. To są zawsze bardzo świadome decyzje.


Produkty

Twarz:
Ahava Maseczka z Morza Martwego.Czuję, że po niej moja skóra oddycha i jest bardzo czysta. Lubię uczucie ściągniętej skóry – nie dla każdego.
Dhc Cleansing Oil – hit do demakijażu polecony przez przyjaciółkę. Po połączeniu z wodą zamienia się w mleczko. Zmywa nawet najbardziej odporny make-up.
pianka do mycia twarzy Shiseido Perfect Whip Foam.
krem ze śluzem ślimaka: MIZON, All in One Snail Repair Cream
koncentrat energetyzujący do twarzy Shiseido Ultimune
tonik energetyzujący It’s Skin YE
serum z kwasami AHA Mizon AHA 8% Peeling Serum
olejek z pestek kamelii Oshima Tsubaki Oil

Make up:
krem BB BB cream Too cool for school
korektor pod oczy – MAC Prep&Prime

Włosy:
maseczka jajeczna do włosów Babcia Agafi. Trochę śmierdzi jajkiem, ale jest świetna! I kosztuje 8zł.

Co kilka dni nakładam na włosy olejek arganowy. Żeby go dobrze zmyć, najpierw myję włosy odżywką, która łączy się z olejkiem. Dopiero póżniej myję włosy szamponem. Dzięki temu na włosach nie pozostaje tłusty filtr.

Na tej stronie korzystamy z cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.OK