Autoportret.
Pierwsza rzecz, którą robisz po przebudzeniu…
Wstawanie to zawsze trochę walka, więc daję sobie czas na leniwe przewracanie się z boku na bok. Ale potem wszystko już musi iść sprawnie: zęby, ścielenie łóżka, śniadanie.
…i ostatnia przed zaśnięciem.
Coś mi się pozmieniało w ciele w ostatnich latach i nie mogę zasnąć bez skarpetek, nawet w środku lata. Znajduję je potem pozwijane w kołdrze.
Power Beauty Item.
Nauczyłam się od Was używania rozświetlacza w sztyfcie! Poza tym ostatnio odkryłam maseczkę aspirynową na wybryki skórne: 3 tabletki aspiryny zmieszane z łyżką jogurku naturalnego. Po 20 minutach sprawa wygląda znacznie lepiej.
Fryzura, którą zawsze chciałaś sobie zrobić, ale nie miałaś odwagi.
Im bardziej próbuję okiełznać swoje niesforne włosy, tym gorszy efekt końcowy. Dlatego nie dla mnie farbowania, cięcia, upięcia. Niech sobie żyją swoim życiem.
Wanna czy prysznic?
Nie mam nawyku wanny i zawsze wydaje mi się luksusem. Relaks utożsamiam z gorącym prysznicem — zwłaszcza po bieganiu.
Pierwszy kosmetyk kupiony za własne pieniądze.
Jeśli nie liczymy dodawanych do Filipinki brokatowych maskar, to chyba był to błękitny cień do powiek kupiony w Jonkowie na Warmii podczas obozu w Kawkowie!
Ulubiona asana.
Z jogą eksperymentuję dużo od roku, przerzucając się z bikram na yin, w międzyczasie odkrywając kundalini. Jednak niewiele jest asan, które dają mi tyle relaksu, co happy baby i savasana na brzuchu.
Bez czego nie wychodzisz z domu?
Zawsze mam przy sobie notes i cienkopis. Kosmetyki zostawiam w domu, może oprócz rokitnikowej pomadki do ust Sylveco.