Wiem o Tobie tyle, ile zdążyłam wywnioskować z Instagrama. Studiujesz grafikę, robisz kolaże. Myślisz, że twoja wrażliwość estetyczna ma wpływ na postrzeganie innych dziewczyn w kontekście wizualnym?
Na pewno przyglądam się ciekawym dziewczynom, ale nie wiem, jaki to ma związek z tym, czym się zajmuję i czy w ogóle faktycznie jakiś ma. Po prostu zwracam uwagę na to, co nietypowe, ale niekoniecznie już ładne. Widzisz, ile mam dewocjonaliów? Te wszystkie figurki, kubki, talerzyki — nie powiedziałabym, że to jest ładne. Ale estetycznie cieszy moje oko, a kolekcja się powiększa. Po prostu lubię otaczać się tym, co wizualnie sprawia mi przyjemność, niezależnie od tego, czy to osoba czy przedmiot.
No dobrze, to na jakie kobiety zwracasz uwagę na ulicy?
Wzruszają mnie starsze panie. Są dwa typy, na które zwracam uwagę. Podobają mi się te dziwnie ubrane i te bardzo eleganckie, zadbane, takie, których klasa tkwi w samej postawie.
Ostatnio byłam z młodszą siostrą w cukierni. Siedziała tam właśnie starsza kobieta, na pewno po 80-stce. Wyprostowana, usta pomalowane ciemną szminką, na nogach miała pantofelki, do tego piękny płaszcz, klipsy, torebka. Siedziała i samotnie piła herbatę. Tyle wystarczyło, żeby mnie sobą oczarowała.
A twoja babcia?
Moja babcia maluje paznokcie miedzianym lakierem. Takim z perłowym wykończeniem, wiesz o jaki chodzi, prawda? To są właśnie maleńkie szczegóły, które mnie zawsze rozczulają.
Jaki masz stosunek do starości? To jest coś, co mimo młodego wieku uruchamia w Tobie strach czy wręcz przeciwnie?
Starość sama w sobie mnie nie przeraża. Bardziej niedołężność i samotność z nią związana. Ale nie jest to temat, który jakoś specjalnie zaprząta mi głowę. Na pewno już nie myślę o niej w kategoriach estetycznych — nie stresuję się, że będę miała zmarszczki czy siwe włosy. I że się pogarbię (śmiech)!
Zostańmy jeszcze chwilę w tematach rodzinnych, bo wiem, że masz starszą siostrę. Jest w waszej relacji miejsce dla kosmetyków i np. zdarza Ci się robić z nią dziewczyński wieczór? Nakładacie razem maseczki?
Nie, ale moja siostra zawsze sprzedaje mi pielęgnacyjne nowinki. Wkręciłam się przez nią np. w picie ziołowych herbatek.
Możesz to rozwinąć?
Ona na pewno powiedziałaby Ci więcej niż ja, ma bardzo obszerną wiedzę na ten temat. Moja jest nadal dość uboga, ale polubiłam sam rytuał przygotowywania naparów. Poza tym czuję, że to jest dobre dla mojego organizmu.
Twoje ulubione to…
Nic odkrywczego, ale polecam pokrzywę, skrzyp i bratka — ten ostatni super działa na cerę.
Ty masz piękną, żadnych zanieczyszczeń. To kwestia genów czy masz jakieś sprawdzone sposoby, żeby utrzymać ją w tak dobrej kondycji?
Dzięki! Nie mam na to żadnej sekretnej sztuczki. Myję twarz i właściwie tyle. Nie muszę nic więcej przy sobie robić, bo nie mam problemów z cerą. Poza tym nie jem mięsa, słodyczy, większości produktów pochodzenia zwierzęcego — wierzę, że ma to bezpośredni związek i wpływ na stan mojej skóry.
Chyba też w ogóle się nie malujesz, co?
To prawda, na co dzień się nie maluję, właściwie od święta też nie. Zupełnie nie mam takiej potrzeby, ani prawdopodobnie umiejętności. Szczytem moich możliwości jest narysowanie sobie raz na pół roku kropki na oku eyelinerem i to by było na tyle.
To jaka właściwie jest twoja relacja z kosmetykami?
I tu pojawia się problem wynikający z tego, że używam właściwie tylko tych najbardziej podstawowych. Mogę mieć super mydło do ciała i twarzy, dobry szampon — to są kosmetyki, które zużywam, więc lubię, jak są lepszej jakości, mogę w nie zainwestować. Co innego kremy. Owszem, kupię sobie od czasu do czasu np. krem do rąk, bo uwiedzie mnie jego zapach, ale posmaruję dłonie raz, drugi i ten biedny krem leci do kąta. Nie potrafię wyrobić sobie nawyku wklepywania balsamów, nakładania odżywek. To nie dla mnie.
Jedyny „nadprogramowy” produkt, którego używanie sprawia mi przyjemność to peeling.
Wolisz te kupne czy przygotowujesz je sama w domu?
Raz zdecydowałam się zrobić peeling sama, ale to było dawno temu. Teraz używam cukrowo—solnego z Green Pharmacy, dostałam go od mamy. Co prawda kupny, ale w składzie ma prawie same naturalne składniki i przede wszystkim nie jest testowany na zwierzętach. Obie bardzo tego przestrzegamy. Informacja, że przy produkcji danego kosmetyku nie ucierpiało żadne zwierzę jest dla nas kluczowa, to właściwie główne kryterium, którym kierujemy się przy zakupach.
Ale wracając jeszcze do tego konkretnego peelingu — ma w sobie coś tłustego, nie jest żelowy w formie. Może to właśnie dzięki temu skóra jest naprawdę porządnie wygładzona i przyjemna w dotyku.
Mama regularnie podsuwa Ci kosmetyki? Sama dużo ich używa?
Zdarza jej się, ale nie powiedziałabym, że robi to regularnie.
Poza tym, że używa na pewno jakichś kremów na noc, nie maluje się i nigdy nie malowała. Wydaje mi się, że to może właśnie dzięki temu teraz tak świetnie wygląda, a jej skóra nie jest w ogóle zniszczona.
Co Ci się w niej najbardziej podobało jako małej dziewczynce, a co teraz?
Niezmiennie to, że ciągle się śmiała i śmieje nadal. Czego by na siebie nie założyła czy jakiej fryzury by akurat nie miała, zawsze robi to w taki niewymuszony, bezpretensjonalny sposób. Ma w sobie naturalny luz, którego wielu kobietom moim zdaniem brakuje. Ale to chyba kwestia całokształtu — jest mądra, a jednocześnie piękna, silna i zaradna. Kojarzy mi się z samymi najlepszymi rzeczami.
Która kobieca postać filmowa lub książkowa wywarła na Tobie największe wrażenie?
Chyba Margot Tenenbaum z „The Royal Tenenbaums” i Audrey Horne z „Twin Peaks”, w tym Audrey za brzydkie swetry (śmiech). Gdy byłam mała, podobały mi się wszystkie dziewczynki z powieści Astrid Lindgren. Imponowało mi to, że są takie zaradne i chłopackie.
Produkty
Mam dwa ulubione kosmetyki, w tym jeden wielofunkcyjny, którego używam do wszystkiego. Myję nim buzię, ciało, włosy. Jest to czarne mydło Babuszki Agafii. Serio, nie znalazłam nic lepszego i nie mam już takiej potrzeby. Przekonuje mnie skład, cena i wydajność. Nic dodać, nic ująć!
Drugi produkt to syberyjskie mydło detoksytujące, którym myję twarz na przemian z tym pierwszym.