Wywiad. 10.03.2016. Tekst i zdjęcia: Paulina Puchalska

Karina Słomska

Świadomość, że to pielęgnacja jest kluczowa, a nie makijaż, przychodzi chyba z wiekiem. Cieszę się, że tak szybko zaczęłam dbać o dobrą kondycję cery, zamiast maskować jej mankamenty

Pracujesz w sklepie, w którym odpowiednie podejście do klienta jest kluczowe. Nie da się też ukryć, że znacząca część kupujących to kobiety, stąd moje pytanie — na co zwracasz uwagę, wybierając im ubrania?

Muszę oceniać dość powierzchownie, na “pierwszy rzut oka”, więc to wiek biorę pod uwagę w pierwszej kolejności. Podpowiada mi, w których ubraniach klientki będą prawdopodobnie czuły się najlepiej. Staram się też dowiedzieć, jaki tryb życia prowadzą. To ważne kryterium. Nie zaproponuję przecież zabieganej matce trójki maluchów tej samej sukienki, którą sugerowałam bizneswoman wybierającej się w delegację. Szybki “wywiad” zwiększa szansę na celne podpowiedzi, a to z kolei owocuje lojalnością i zaufaniem — te kobiety zaczynają mnie traktować jak sprawdzonego fryzjera. Zależy mi, żeby dziewczyny czuły się w wybranych ciuchach nie tylko komfortowo, ale też wyjątkowo, pewne siebie i swoich atutów, które to ubranie podkreśla.

wygląd zewnętrzny? Chyba też jest istotny?

Oczywiście, że tak. Większą uwagę zwracam jednak na to, jak dana kobieta czuje się we własnym ciele. Czasami przychodzą do nas dziewczyny, które zmagają się z ogromnymi kompleksami i to widać od razu, jak tylko wyjdą z przymierzalni. Takie osoby szukają naszej pomocy, lubią przeglądać się w naszych oczach. To dla nich taka mini—terapia i chwilowy zastrzyk pewności siebie. Ktoś może powiedzieć, że to przecież tylko ciuchy, ale jeśli ja mogę tym kobietom choć trochę poprawić nastrój, to bardzo mnie to cieszy.

Jakie dziewczyny prywatnie zwracają twoją uwagę? Niekoniecznie w pracy, na ulicy, na imprezie.

Zwracam uwagę na naturalność. Podziwiam kobiety, które potrafią wyjść z domu bez grama kolorówki na buzi, nie brakuje im energii do działania, a ich cera promienieje. Wtedy zawsze się zastanawiam: jak one to robią?! Bo ja na przykład jestem jedną z tych dziewczyn, które nie ruszą się z domu bez makijażu. Niekoniecznie musi być to pełen make—up, ale mam swoje tricki, których się trzymam jak np. korektor w kluczowych miejscach.

To jak wygląda twój makijaż dzienny?

Jeśli akurat idę do pracy, to makijaż musi być trwalszy i mocniejszy, bo światło w sklepie jest ostre, wszędzie są lustra, a zmiana trwa 8 godzin.
Oczy są moim największym atutem. Staram się to podkreślić, używając eyelinera. Po mamie „dostałam” mocne, gęste brwi. Teoretycznie nie muszę nic przy nich robić, ale od niedawna polubiłam się z paletką do brwi Clarinsa. Zaznaczam cieniami naturalny kształt włosków. Oprócz tego stosuję BB krem Clinique, bronzer (aktualnie Bourjois) i obowiązkowo korektor. Pogodziłam się ze swoimi cieniami pod oczami, ale lubię je odrobinę zmniejszyć. Na koniec delikatnie muskam policzki różem. Nauczyłam się tego z make—upowych tutoriali. Takie filmiki, które są ogólnodostępne w sieci to genialna sprawa. Mam dwie ulubione dziewczyny, które regularnie podglądam. Jedna jest z Australii, druga ze Stanów.

Widziałam, że do malowania używasz pędzli, a nie palców. Czy to wiedza zaczerpnięta właśnie z tutoriali?

Komplet pędzli zażyczyłam sobie od mamy na święta. Znalazłam go na portalu wizazysci.pl. Cały zestaw, czyli 16 pędzli, kosztuje ok 150 zł. Uważam, że to bardzo atrakcyjna cena za przybory, które są porządnie wykonane i świetnie się sprawdzają. Nie wiem, czy byłam świadoma, że to inspiracja. Pewnie tak.

No dobrze, mamy za sobą kolorówkę, przejdźmy do pielęgnacji. Co w tej kwestii jest dla Ciebie ważne?

Przede wszystkim oczyszczanie. Razy dziesięć! Nie wyobrażam sobie, że mogłabym pójść spać w makijażu. A przyznaję, że gdy byłam młodsza, zdarzało mi się to dosyć często. Może zabrzmi to śmiesznie, bo mam niewiele ponad 20 lat, ale świadomość, że to pielęgnacja jest kluczowa, a nie makijaż, przychodzi chyba z wiekiem. Cieszę się, że tak szybko zaczęłam dbać o dobrą kondycję cery, zamiast maskować jej mankamenty.
Bardzo doceniam to, co robi nasza polska marka Tołpa. Z ich strony internetowej możemy dowiedzieć się, co dzieje się z naszą skórą o każdej porze dnia — kiedy zaczynają zachodzić konkretne procesy, kiedy skóra przechodzi w stan relaksu. Dzięki tym informacjom udało mi się wyrobić nawyk, żeby zmywać makijaż przed 22. Oczywiście z drobnymi wyjątkami na imprezy (śmiech). Wiem też, jaki krem dobrać sobie na dzień, a jaki na noc.

Czy internet to twoje główne źródło informacji?

Nie. Największym źródłem informacji i najlepszym wzorem jest moja starsza siostra Pola.
Gdy odebrała swoją pierwszą w życiu wypłatę, od razu pobiegła do Douglasa, a ja przebierałam nogami, żeby zobaczyć, co sobie kupiła. Potem wyjechała na jakiś czas do Francji, gdzie podpatrzyła u Paryżanek mnóstwo fajnych, kosmetycznych tricków. Na te informacje też czekałam w napięciu. Wróciła z całą masą pięknie opakowanych kremów i innych mazideł, a ja, choć nasza skóra znacząco się różni, podbierałam jej wszystko po kolei.

Robicie sobie wspólne wieczorki SPA?

No jasne! „Ja Ci zrobię pedicure, jeśli Ty mi zrobisz pedicure”. To u nas norma.
Mało tego — oprócz siostry w tych dziewczyńskich spędach uczestniczy również nasza mama.

Czy mama też zdradziła Ci jakieś kosmetyczne tajniki?

Moja mama jest akurat specjalistką od perfum. Jeśli chcę kupić sobie nowy zapach, to właśnie zabieram jako doradcę. Oczywiście, ufam przede wszystkim swojemu nosowi, ale jej gust i zdanie są dla mnie bardzo ważne.

Powiedz mi, czy jest jakiś kosmetyk, który kojarzy Ci się z nią z okresu twojego dzieciństwa?

O tak, zdecydowanie. Kuleczki rozświetlające Guerlain i oczywiście perfumy: Allure Chanel i Anais Anais Cacharel. Oba zapachy są dla mnie ekspresową teleportacją o te kilkanaście lat wstecz.

Podkradałyście z Polą mamie kosmetyki?

Oczywiście, że tak. Zakradałyśmy się do łazienki i próbowałyśmy wszystkiego po trosze.
Oprócz podbierania kremów i pudrów, mama musiała nam oddawać wszystkie zużyte opakowania do zabawy w sklep.

Wtedy się nimi bawiłaś. Teraz, kiedy już używasz kosmetyków z pełną świadomością, do czego one służą, jakimi kryteriami kierujesz się, kupując np. balsam czy tusz do rzęs?

Kluczowa jest dla mnie jakość. Chociaż teraz wiem, że nie zawsze idzie ona w parze z ceną. Są produkty drogich marek, które totalnie na mnie nie działają albo wręcz uczulają. Nie ma więc reguły. Krem pod oczy z Tołpy niekoniecznie musi być gorszy niż ten od Chanel.
Oprócz tego zwracam uwagę na konsystencję i zapach.

A masz swoją ulubioną markę?

Uwielbiam Clinique. Bardzo mi służy ich system 3 kroków. Śmiało mogę też polecić ich flagowy krem Dramatically Different Moisturizing Lotion, chociaż sprawdza się u mnie jedynie w ciągu dnia, nocą niewystarczająco nawilża moją skórę.
Swoją drogą w kwestii kremów nadal jestem na etapie poszukiwania tego jedynego. Nie udało mi się jeszcze kupić takiego, który spełniałby wszystkie moje oczekiwania. Zawsze znajdzie się jakieś „ale”.

Wspominałaś już o tym, że demakijaż jest dla Ciebie bardzo ważny. Co jeszcze robisz przy sobie, zanim pójdziesz spać?

Myję buzię emulsją micelarną z Tołpy, następnie sięgam po jakiś kosmetyk złuszczający. Zazwyczaj jest to Clarifying Lotion Clinique. Za to peeling do ciała przygotowuję sama. Na pewno słyszałaś o tym przepisie. Cukier trzcinowy, trochę mielonej kawy i oliwa z oliwek. Z kosmetyków gotowych bardzo lubię peeling różany z Ziai. Właśnie sprezentowałam go mojej przyjaciółce, która obecnie mieszka w Danii i nie może nigdzie dostać polskich kosmetyków.
Bardzo fajną opcją jest wybrać się do kosmetyczki na peeling kawitacyjny z kwasami. Ja skłaniam się ku migdałowemu, bo cytrusowe są dla mnie za mocne.

I często odwiedzasz kosmetyczkę?

Staram się w miarę regularnie, choć niełatwo mi wygospodarować na to czas. Ostatni raz byłam pół roku temu. Wiadomo, że takie wizyty są kosztowne. Jednak wolę odmówić sobie np. kilku kaw na mieście i zainwestować tę kasę w zabiegi, które nie tylko mają zbawienny wpływ na moją skórę, ale są też dla mnie najlepszą formą relaksu.

Polecisz nam jakiś konkretny salon w Trójmieście?

Salon Yasumi w Sopocie. Ceny nie są zaporowe, obsługa profesjonalna, a samo miejsce bardzo przyjemne.

Ciągle się zastanawiam, jak Ty na to wszystko znajdujesz czas? Robisz mnóstwo rzeczy, studiujesz, pracujesz, organizujesz festiwale.

Sama się nad tym zastanawiam (śmiech).
Wiadomo, że kiedy zbliża się gorący czas organizacji festiwalu, przy którym regularnie pracuję z moim chłopakiem, muszę te swoje dziewczyńskie rytuały odłożyć na bok. Niemniej jednak bardzo lubię pielęgnować urodę i ducha, to dla mnie ważne i zawsze staram się wygospodarować choć chwilę tylko dla siebie.

Nie masz wrażenia, że przyznając się do tego, że lubisz o siebie dbać, przyklejasz sobie łatkę próżnej dziewczyny? Chyba nie muszę tłumaczyć, że my z takim myśleniem walczymy, ale nadal często się z nim spotykamy.

Faktycznie trochę tak jest. Nawet sama przez moment tak pomyślałam. Ale właściwie dlaczego miałoby mnie to w taki sposób określać? Poranny prysznic, wklepanie kremu, a potem nałożenie delikatnego makijażu daje mi komfort i pozytywnie wpływa na moje samopoczucie. Miałabym zrezygnować z tych czynności tylko dlatego, że ktoś uzna to za próżne? Głupota.

Mamy omówiony już makijaż, pielęgnację poranną i tę wieczorną. Jak dbasz o siebie od środka?

Sen jest dla mnie najlepszym kosmetykiem. Sen i odpoczynek. Zwracam też uwagę na to, co jem. Jeśli na buzi pojawiają się jakieś wypryski czy grudki, to dla mnie sygnał, że po prostu nie poświęciłam wystarczająco dużo uwagi odżywaniu. I tego się już nauczyłam — nieważne co by się działo czy gdzie bym nie była, zawsze muszę zatroszczyć się o to, co jem i pamiętać o piciu wody. Konsekwencją zaniedbania tych dwóch rzeczy jest pogorszenie stanu skóry, a nawet jej odwodnienie.

Zdradzę czytelniczkom, że Karina właśnie maluje kreskę eyelinerem. Masz jakieś sprawdzone sposoby, jak narysować ją idealnie? Mam wrażenie, że opanowałaś tę sztukę do perfekcji.

Spójrz, delikatnie naciągam powiekę i staram się wykonać płynny, nieprzerywany ruch. Mimo wszystko jedno oko zawsze wychodzi mi gorzej, ale nie przejmuję się tym i nie poprawiam. Czy mam jakąś uniwersalną radę? Kwestia znalezienia odpowiedniego dla siebie eyelinera (ja używam pisaka), a reszta to praktyka.
Zmieniając zupełnie temat, bo przed chwilą
spojrzałam na swoje paznokcie, które wołają o pomstę do nieba. Polecisz coś na łamliwość?

Kąpiel rycynowa. Podgrzewasz lekko łyżkę oleju rycynowego, do tego kilka kropel oliwy z oliwek, cytryna (świetnie rozjaśnia płytkę) i moczysz w tej miksturze dłonie, a nadmiar wcierasz w skórki.

Na pewno spróbuję!

Są jakieś produkty kosmetyczne, które kupujesz w dużych ilościach?

Tusze do rzęs, bo jeszcze nie znalazłam tego idealnego. Lubię mieć jednocześnie kilka do wyboru.

Czego oczekujesz od maskary?

Dobrego rozdzielenia. Efekt pajęczych rzęs to dla mnie największy kosmetyczny horror!

Dwa ostatnie pytania. Czy jest ktoś, z kim regularnie rozmawiasz o kosmetykach?

Oczywiście z siostrą. Kosmetycznymi nowinkami wymieniam się również z moją przyjaciółką Sonią. Mamy jednak zupełnie inny typ urody, więc np. w kwestii makijażu jej tricki nie sprawdzają się u mnie i odwrotnie.
Na uczelni i w pracy też
obcuję z dziewczynami, które interesują się kosmetykami i ten temat zdecydowanie pojawia się w naszych codziennych rozmowach.

Najtrudniejsze zostawiłam na koniec. Kiedy czujesz się najbardziej atrakcyjna?

Najbardziej lubię siebie pod koniec lata. Jestem wtedy opalona, dotleniona i zrelaksowana po długich wakacjach. Poprawia się moja kondycja fizyczna i psychiczna, a to natychmiast przekłada się na moje poczucie atrakcyjności. A kiedy jeszcze wokół mnie są moi bliscy, przy których w ogóle nie przejmuję się swoim wyglądem, to już naprawdę nie może być lepiej. Wrzucam wtedy na totalny luz.


Na tej stronie korzystamy z cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.OK