Jakie kobiety zwracają twoją uwagę na ulicy?
Nieoczywiste. Takie, które mają swój styl z naciskiem na to, jak coś noszą, niż co noszą.
Jakie zabiegi pielęgnacyjne wykonujesz, bo lubisz, a jakie, bo czujesz, że się tego od Ciebie wymaga?
Denerwuje mnie, że kobieta jest produktem rynkowym i odgórnie przyjmuje się, że powinna być zadbana, ale zdaję sobie sprawę z wykutych społecznie ram i wiem, co zadziała na moją korzyść. Niejednokrotnie (bardziej w przeszłości) zdarzało mi się z tego skorzystać – obcas, czarna kreska na oku, szarmancki strój odsłaniający to i owo. To jak zrobić sobie zastrzyk pewności siebie. Wiesz, jakie zestawy są atrakcyjne i wiesz, kiedy ich użyć.
Używam produktów, ale nie chcę o sobie myśleć, że jestem produktem. Czuję, że mam to pod kontrolą. Używając dobrego kremu, ładnie pachnącej odżywki do włosów czy ulubionych perfum, robię to dla siebie, dla swojej przyjemności.
Czy czuję się do czegoś przymuszona? Buntuję się przeciwko goleniu włosów pod pachami, dla mnie są seksi. Ale te na nogach uważam już za nieestetyczne, więc to raczej kwestia gustu.
Twoje niezbędne kroki pielęgnacyjne, dzięki którym czujesz się pewnie, wychodząc z domu?
Na szczęście mam w stosunku do siebie coraz więcej dystansu, więc i te wyjścia z domu nie poddają mnie jakimś rygorom. Bywają dni, kiedy nie muszę nic przy sobie robić. Wstaję, czuję, że mam dobrą energię. Wystarczy, że podwinę rękaw, włożę koszulę w spodnie i zyskuję niezbędną do wyjścia i działania butę. Kiedy naturalnej porannej werwy brak, dobrze mi robi tzw. “świeżość” – związana z czystymi włosami, fajnym lokiem, ubraniem ze szlachetnego materiału i dobrymi perfumami. Zapach jest dla mnie kluczowy. I nie chodzi wyłącznie o perfumy – ale o czyste, pachnące czystością ubranie.
Co czujesz, kiedy widzisz siebie na zdjęciach?
Zależy kto je robi. Nie jestem zakochana w swoim wyglądzie, ale mam przyjemność patrzenia na siebie na zdjęciu, gdy zrobił je ktoś inny. Pokazuje mnie inaczej, niż widzę siebie na codzień. Dostaję innego wymiaru. Czasem sama się fotografuję, wtedy wyraźniej niż w lustrze zauważam upływ czasu. Starzenia nie udaje mi się póki co oswoić. Fotografia to demaskuje bardziej niż regularne przyglądanie się sobie w lustrze – to zbyt płynny proces.
Czy są jakieś produkty kosmetyczne, które kupujesz w dużych ilościach?
Nie kupuję kosmetyków na zapas. W ogóle nie mam wkrętki w kosmetyki. Koleżanki w liceum rozmawiały o maseczkach, farbowaniu włosów, tuszach do rzęs, a ja nic z tego nie rozumiałam. Moje zainteresowanie kosmetykami zaczynało się i kończyło na kremie do twarzy. I tak jest do dzisiaj. Potrafię wyłożyć dużo kasy na jeden porządny krem. Im więcej na niego wydam, tym lepszy widzę na sobie efekt placebo.
Czy rozmawiasz z kimś regularnie o kosmetykach i pielęgnacji?
Z Tobą (śmiech). Starzenie się wymusza na mnie zdobywanie informacji, których kiedyś nie potrzebowałam. Lubię, gdy ktoś zarekomenduje mi wypróbowany krem. Ale bardziej niż rozmawiać o kosmetykach, lubię podpatrywać je w łazienkach moich koleżanek. Powąchać perfumy (dzięki temu odkryłam kiedyś Dyptique), wypróbować kremy. Bardzo to lubię.
Twój Power beauty item, czyli kosmetyk dzięki czemu czujesz się świetnie od razu po zastosowaniu?
Eleganckie, dobre perfumy. Są dla mnie tym, czym pewnie dla wielu kobiet make up. Raczej nie zdradzam, czym pachnę. Rzadko też wracam do zapachów, których już używałam. Swoją drogą ciekawe jak dziewczyny bez problemu dzielą się swoimi odkryciami kosmetycznymi, czego już tak łatwo nie robią z ubraniami. O kremie powiedzą – używam, jest super, kup sobie koniecznie. Wyszukanej bluzki już tak nie rekomendują. Ubrania stanowią bardziej o kodzie indywidualnym człowieka. Ja w perfumy się ubieram, dlatego mieszczą się dla mnie w tej samej kategorii, co ubrania.
Stosujesz się do jakichś stałych reguł pielęgnacji czy improwizujesz?
Rano dobrze mi robi umycie twarzy bardzo zimną wodą i nałożenie kremu. Pamiętam wówczas o tym, aby go wklepać, a nie wsmarować. Po umyciu włosów zawijam je w ręcznik, zamiast nim szorować i to tyle. Reszta to czysty eksperyment.
W jaki sposób twój tryb życia wpływa na twoją pielęgnację i to, ile czasu jej poświęcasz?
Jestem osobą, która nie robi peelingu, nie stosuje maseczek, nie wklepuje balsamów do ciała. Po prostu mycie, krem i do widzenia. Mój styl, dość klasztorny, jest zawsze taki sam. Takie podejście nie ma jak wejść w konflikt z np. nagle zagęszczonym dniem. Za to cenię sobie wyjazdy, dzięki którym mogę podejrzeć coś w łazience koleżanki lub kupić sobie jakiś kosmetyczny drobiazg. Lubię wracać z nową pastą do zębów czy odżywką do włosów.
Co według Ciebie szpeci?
Bezmyślne naśladowanie sezonowych mód, stosowanie ich mimo, że nie pasują do naszego typu urody, co czesto kończy się karykaturą danego trendu. Tak bywa z ciemną konturówą, zbyt mocno wydepilowanymi brwiami czy ostrą solarką.
Czy są sytuacje, w których nie używasz kosmetyków w ogóle?
Tak, nie jest to dla mnie problemem. Mogę wyobrazić sobie wyjście do kogoś na noc zabierając jedynie szczoteczkę do zębów.
Kiedy czujesz się najbardziej atrakcyjna?
W nonszalanckich ciuchach (najlepiej z dobrych tkanin) i spryskana ulubionym zapachem.
Produkty
Twarz:
żel do mycia twarzy Elemental Herbology, Purify&Soothe
żel do mycia twarzy Dr Sebagh, Foaming Cleanser
Włosy:
odżywki firmy Acure, np. Moroccan Argan Stem Cell + argan oil