Wywiad. 03.02.2016. Tekst i zdjęcia: Monia Kucel

Iwona Kucel

Im jestem starsza, tym z większą ciekawością patrzę na dojrzałe kobiety. Tym, które szczególnie wpadną mi w oko, mówię wprost, że pięknie wyglądają. Lubię patrzeć, jak jaśnieją im oczy od niespodziewanego komplementu

Czy mama przekazała Ci jakąś tajemną wiedzę odnośnie pielęgnacji?

Nasza mama dbała o siebie, zawsze ładnie pachniała kremami. Do dziś pozostał mi sentyment do zapachu kremu Pani Walewska czy Kwiaty Polskie, których używała. Za to prawie wcale nie miała kosmetyków „kolorowych”. Pamiętam mój szok, gdy zobaczyłam, że mama koleżanki z klasy ma paznokcie u stóp pomalowane na czerwono. Podobało mi się to bardzo, ale do naszej mamy mi nie pasowało. Mama powtarzała też często, że twarz nie kończy się na brodzie i żeby koniecznie wklepywać krem w szyję.

Wiem, że masz dość specyficzny gust i trudno było Ci w związku z tym znaleźć ulubiony zapach. Udało się?

Zaletą bycia po 30stce jest dobra znajomość siebie i swoich gustów. Wiem, że moją ulubioną nutą zapachową jest wetiwer i musi znaleźć się on w składzie perfum, żebym w ogóle się nimi zainteresowała.  Nie lubię za to zapachów słodkich, kwiatowych i klasycznie cytrusowych.
Oprócz wetiwerii lubię zapach lasu, soli, mchu, jeziora, chwastów. Wychowywałam się na Mazurach i choć w Warszawie mieszkam od prawie 20 lat, to gdy tylko mogę, dla równowagi wewnętrznej  uciekam z miasta na łono natury. Czuję się lepiej wśród drzew, niż wśród ludzi. Są takie zapachy, które wywołują we mnie ogromne emocje. Na przykład zapach czarnego bzu, który rósł w dużych ilościach niedaleko naszego domu. Właśnie zaparzyłam nam z niego herbatę. Powąchaj, pamiętasz jak zbierałaś go w drodze do domu ze szkoły, suszyłaś, a potem się w tym kąpałaś? To jest zapach tamtego wspomnienia. To wspomnienie ożywa nawet między blokami w Warszawie.

Już nie pamiętam, jakie bez miał właściwości? Czy Ty to wiesz?

Działa antyseptycznie i przeciwobrzękowo na skórę i błony śluzowe. Zapobiega powstawaniu worków i cieni pod oczami.  Polecam pić napar przy przeziębieniu i robić okłady na oczy po nieprzespanej nocy.

Ty pamiętasz moje kąpiele w czarnym bzie, a ja twoje zmagania z cerą.

Problemy z cerą zaczęły się w wieku dojrzewania i niestety nie opuściły mnie do dzisiaj. Pamiętam, że dermatolog powiedział mi kiedyś, że skończą się, gdy urodzę dziecko, niestety w moim przypadku przepowiednia się nie sprawdziła. Nauczyłam się jakoś z tym radzić. Miałam swoje hity i nawyki. Znalazłam dobry podkład (Clinique) i dermokosmetyki, dzięki którym stan skóry się poprawił. Zależało mi jednak na wyeliminowaniu podkładu. Irytowało mnie, że nie mogę wyjść z domu, jeśli nie położę go na twarz. Taki komfort-niekomfort. Muszę go nałożyć, żeby czuć się dobrze ze swoją twarzą, jednak towarzyszy temu poczucie zniewolenia. Kiedy dowiedziałam się o dermatologu, który wyleczył twoją sąsiadkę Magdę i kilku jej znajomych z problemów skórnych, postanowiłam podjąć kolejną próbę.

Co to za metoda?

Metoda jest hardcorowa i jest zamachem na moje dotychczasowe pojęcie o pielęgnacji. Zakłada doprowadzenie cery do jej stanu, zanim stała się problematyczna. Pierwszy etap to przesuszenie skóry, kolejny natłuszczanie, a etapów (w moim przypadku) ma być pięć. Nie wiem, czy mogę ją polecać, kończę dopiero pierwszy etap. Aktualnie myję wieczorem twarz rumiankowym mydłem Palmolive, potem przecieram ją tonikiem alkoholowym zrobionym przez aptekarkę według recepty dr Wasyliszyna. Następnie nakładam silnie wysuszającą maść cynkową – również wg receptury dermatologa, a pod oczy ulubiony od lat krem Dr Hauschka Eye Balm. Rano moja skóra jest tak sucha, że żeby odzyskać mimikę twarzy, muszę czym prędzej ją umyć i posmarować czystą wazeliną, którą co kilka dni zamieniam na krem Nivea. Z kosmetyków kolorowych mogę stosować na cerę jedynie puder w kamieniu.

Muszę przyznać, że Twoja cera nigdy nie wyglądała lepiej!

To fakt, nie używam już podkładu i daje mi to przyjemne uczucie swobody. Za to odczucie ściągnięcia skóry jest trudne do zniesienia. Poza tym bardzo lubię naturalne kosmetyki, zawsze sprawdzam ich skład, trudno mi smarować na luzie twarz wazeliną, bo naczytałam się o niej dużo złego.

Wspomniałaś, że obecnie w związku z kuracją możesz używać jedynie pudru w kamieniu. Jak jest z twoim makijażem, kiedy nie musisz oglądać się na porady dermatologa?

Bardzo późno zaczęłam się malować. Nie wiem, czy była to kwestia czasów, czy mieszkania w małym mieście, ale gdy byłam nastolatką, w moim kręgu istniało przeświadczenie, że malują się tylko “lafiryndki”.  Pamiętam, że pomalowałam sobie raz w klasie maturalnej usta modną w latach 90tych brązową szminką. Chłopcy w szkole zauważyli to i skomentowali. Nie spodobało mi się to i się zniechęciłam.
Lubię delikatny, prawie niewidoczny makijaż. Robię cienką czarną kreskę tuż przy linii rzęs, żeby je optycznie zagęścić. Nie potrafię wykonać jej eyelinerem. Najbardziej lubię twardą kredkę z Inglota. To chyba nieoczywisty wybór, bo sprzedawczynie zazwyczaj upewniają się dwa razy, czy wiem, co kupuję. Lubię delikatnie wydłużyć rzęsy moim ulubionym tuszem od Laury Mercier lub Max Factor. Usta w zależności od nastroju. Nie lubię u siebie szminek zbyt napigmentowanych. Gdy kolor jest jaskrawy, zazwyczaj rozcieram go palcem, żeby wyglądał badziej naturalnie. Uwielbiam puder w kulkach Guerlain, bo jest niewidoczny na skórze, a pięknie ożywia moją ziemista cerę. Róż do policzków czasem stosuję i mi leży, czasem go pomijam, bo mam wrażenie sztuczności.

A paznokcie? Ja nie znoszę ich robić. Jak jest z Tobą?

O paznokcie dbam sama. Nie lubię oddawać ich w cudze ręce. Nakładam pojedynczą, cienką warstwę lakieru. Najczęściej beżowego lub Inglot nr 019 z lekkim neonowym połyskiem. Czasem ozdabiam je złotą, granatową lub czerwoną kropką.

Zdradzisz nam, co jest buteleczce Sister Kucel?

Bardzo lubię olejki do ciała. Kiedyś kupowałam je niemalże obsesyjnie i byłam w stanie wydać dużo pieniędzy, jeśli olejek pachniał tak, jak lubię. Z czasem nauczyłam się komponować je sama, dostosowując ich skład do rodzaju mojej skóry i do nastroju. Moim ulubionym olejem bazowym jest olej migdałowy, do niego dodaję w mniejszych proporcjach olej z czarnuszki i olej laurowy, olej z pestek marchwii i jojoba. Nie tylko pielęgnują, ale również pięknie pachną. Do takiej bazy dodaję kilka kropel olejków eterycznych, najczęściej jest to geranium, lawenda, bergamotka, róża damasceńska. W innej kompozycji używam już np. olejku z kopru włoskiego i rozmarynu.
Smarowanie się takim olejkiem to prawdziwa aromaterapia. Pomagają przy gorszym nastroju i wspaniale pielęgnują ciało, ręce, włosy.

Rozumiem, że to produkt, który bardziej niż pielęgnuje niż upiększa. A coś co sprawia, że czujesz się świetnie od razu po zastosowaniu? Taki power beauty item?

Uwielbiam maseczki, szczególnie te oczyszczające. Teraz niestety poszły w odstawkę. Część rozdałam koleżankom, moje ulubione czekają w lodówce (Korres, REN, Glam Glow). Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła wrócić do ich stosowania.

Na jakie kobiety zwracasz uwagę na ulicy?

Im jestem starsza, tym z większą ciekawością patrzę na dojrzałe kobiety. Młodość broni się sama. Starszyzna w Polsce bywa niewidzialna — często zaniedbana, ze źle obciętymi włosami, bez cienia szminki. Tym, które szczególnie wpadną mi w oko, mówię wprost, że pięknie wyglądają. Lubię patrzeć, jak jaśnieją im oczy od niespodziewanego komplementu.

Poruszyłaś temat wieku. W związku z tym, że sama zbliżasz się do 40stki, spytam wprost. Jak sobie radzisz z procesem starzenia się? 

Wiem, że powinnam używać kremów przeciwzmarszczkowych, ale szczerze nie widzę po nich żadnych efektów. Mój dermatolog mówi, że tłusty krem jest lepszy niż wszystkie kremy przeciwzmarszczkowe razem wzięte. Ale on jest dość szalony i kontrowersyjny. Póki co codziennie przez kilka minut oszukuję grawitację i robię poznany na jodze zwis do dołu na linie.
Poza tym pielęgnacja nie kończy się dla mnie na smarowaniu kremem. Lubię dbać o siebie od wewnątrz. Problemy z cerą wyrobiły we mnie nawyk picia ziół. Lubię napary z kopru włoskiego, bratka, mięty, rumianku. Staram się zdrowo odżywiać i dużo ruszać. Przyjmuję też suplementy — zimą witaminę C z aceroli, witaminę B complex, bo jestem wegetarianką. Jesienią łykam witaminy Solgar na wypadające włosy.

Kiedy czujesz się najbardziej atrakcyjna?

Gdy dobrze ułożą mi się włosy (śmiech).


Produkty

Twarz:
maska peeling z wyciągiem z dzikiej róży i kwasami AHA KORRES
maseczka pilingująca REN
krem zwalczający niedoskonałości La Roche Effeclar Duo
8 Hour Cream Elizabeth Arden
krem nawilżający Cetaphil
krem pod oczy Dr Hauschka Eye Balm

Ciało:
kosmetyki z linii Corteccia włoskiej marki Erbolario — pachną korą drzewa, przywożę sobie zapas z wakacji we Włoszech
olej do masażu Veleda
olejek geraniowy Aesop
olejek z pestek śliwki Ministerstwo Dobrego Mydła 
ultranawilżający krem do rąk ZIAJA
lakier do włosów Goldwell StyleSign Volume — świetnie utrwala fryzurę, w ogóle jej przy tym nie obciążając

Lakiery do paznokci:
beżowe odcienie marki KOH — bardzo łatwo rozprowadzają się na płytce
Inglot 019
Anny 326

Makijaż:
tusz wydłużający Long Lash Laura Mercier
puder rozświetlający Guerlain
twarda kredka do powiek Inglot

 

Na tej stronie korzystamy z cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.OK