Wywiad. 15.11.2016. tekst i zdjęcia: Monia Kucel

Gosia Płysa

Podczas porannych rytuałów funkcjonuję w półśnie. Przy myciu zębów trochę się zawieszam, kontempluję, no chyba, że obudzi mnie telefon i muszę na trzy cztery sprawiać wrażenie przytomnej

Gosia Płysa na co dzień zajmuje się organizowaniem festiwalu Unsound i zarządzaniem związaną z nim zapachową marką Ephemera. Spotykamy się w jej mieszkaniu na Kazimierzu. Okazuje się, że ma w domu więcej szminek niż płyt, a o perfumach opowiada z pasją równie dużą jak o artystach zapraszanych na festiwal.


W związku z Unsoundem dużo podróżujesz. Czy tym podróżom towarzyszą kosmetyczne eksploracje?

Oczywiście! To jedna z najprzyjemniejszych części mojego ciągłego przemieszczania się. Właściwie to dzięki podróżom zaczęła się moja kosmetyczna obsesja – od zabijania czasu na lotniskach, mażąc się wszystkim, co wpadnie mi w ręce w sklepach duty free. Kupuję tam większość kosmetyków do makijażu. Z kolei w te pielęgnacyjne zaopatruję się w polskich aptekach.

A co z lokalnymi markami? Przywozisz sobie kosmetyczne pamiątki?

Bardziej niż lokalnych marek szukam produktów, których nie mogę dostać w Polsce. Bywa, że przeczytam o czymś fajnym w gazecie, spisuję nazwę do notesu i gdy mam okazję, kupuję to sobie do przetestowania. Oszczędzam na wysyłce do Polski. I tak na przykład, gdy miałam fazę na koreańskie kosmetyki, przywoziłam je sobie z Nowego Jorku. Wypróbowałam w związku z tym słynną esencję wybielającą Cremorlab.

I jak efekty?

Rzeczywiście bardzo mocno wybiela, co chyba nie do końca mi odpowiada. Trudno jest mi się opalić, więc gdy latem złapię w końcu pożądany złoty odcień, to niekoniecznie chcę go zamieniać z powrotem na perlistą biel. Póki co odstawiam na bok i być może wrócę do niej znowu zimą.

Na liście moich azjatyckich kosmetyków do przetestowania był też korektor Koh Gen Do. Dobry produkt, ale jednak cena przewyższa znacznie jego wartość. Polubiłam też krem pod oczy Shadow Off Cremorlab. I oczywiście koreańskie maseczki – sheet masks. Staram się jednak nie eksperymentować ze wszystkim naraz, żeby nie podrażnić skóry.
Z kolei z Australii przywożę sobie za każdym razem zapas Lucas Papaw Ointment – wspaniała wazelina owocowego pochodzenia. Sprawdza się na ustach, ale też na spękanych rękach, skórkach wokół paznokci. Drugim australijskim hitem jest Lanolips. Ich produkty są oparte na czystej lanolinie, którą przetwarzają na potrzebę szminek i błyszczyków. Przywożę też sobie stamtąd kosmetyki Aesopa, bo są tańsze i łatwiej dostępne niż w Europie. Najbardziej lubię Herbal Deodorant i olejek do ciała Geranium Body Treatment.

Masz swoje pielęgnacyjne nawyki? Czy zmieniają się one w związku z twoim częstym przemieszczaniem się?

Zdecydownie nie. Moja pielęgnacyjna rutyna od lat jest taka sama i staram się jej nie przełamywać. Bardzo lubię eksperymentować, ale przy mojej wrażliwej atopowej skórze często kończy się to uczuleniami, staram się więc powstrzymywać. Podstawą mojej pielęgnacji jest natłuszczanie skóry. Uwielbiam tłuste, proste i przeważnie tanie, kremy, oleje, mazidła. Mogłabym zażywać kąpieli w balsamie do ciała Biodermy (śmiech). W ogóle leżenie w wannie i smarowanie się kremami to dla mnie ogromny relaks i przyjemność.

To opisz proszę swój przykładowy poranek.

W tygodniu wstaję zawsze na ostanią chwilę, bo lubię długo spać. Trzymam przy łóżku wodę oligoceńską w sprayu Uriage i jak już uda mi się otworzyć oczy, to wyciągam po nią rękę i spryskuję twarz. Dzięki temu szybciej się budzę. Wybieram Uriage, bo ponoć można pozostawić ją na twarzy do wyschnięcia bez ryzyka przesuszenia skóry.
Generalnie podczas porannych rytuałów funkcjonuję w półśnie, Przy myciu zębów trochę się zawieszam, kontempluję, chyba, że obudzi mnie telefon i muszę na trzy cztery sprawiać wrażenie przytomnej. Rano, o ile nie zaśpię, obowiązkowo wskakuję pod prysznic.

I co dalej? Co do twarzy, co do ciała?

Z okazji swoich 30-tych urodzin zainwestowałam w kosmetyczny hit świata, czyli kosmetyki Biologique Recherche. Zaczęłam od zestawu miniaturek, żeby sprawdzić, czy mnie nie uczulają. Szczególnie przypadł mi do gustu lotion P50W do cery wrażliwej. Trochę dziwnie pachnie, takim skwaszonym mlekiem, ale to podobno kwas mlekowy. Niesamowicie wygładza, wyrównuje koloryt skóry i nadaje jej świetlistości.

Następnie wklepuję krem Bioderma Hydrabio Riche, którego używam od lat. Jakiś czas temu zmienili jego formułę i ta nowa już mi niestety nie odpowiada. Wykupiłam ostatnie 10 sztuk starej wersji podczas wyprzedaży w Superpharmie za 19,90zł za sztukę (zamiast 70zł).

Dobry deal!

Dokładnie. Z tego zapasu zostały mi już niestety tylko dwa opakowania. Z całej “ulepszonej” serii pasuje mi tylko krem w słoiczku Hydrabio Crème którego używam na noc. Niezły z niego tłuścioch, na dzień zdecydowanie za ciężki, nawet dla mnie, zostawia nieprzyjemnie tłustą białą warstwę. Czekam, aż wszystko dobrze się wchłonie i przechodzę do make upu. Wygląda on zawsze tak samo.

Czyli jak? Opowiesz?

Zaczynam od podkładu. Mieszam ze sobą dwa produkty Armaniego – Maestro Fusion z odrobiną Luminous Silk. Dzięki temu uzyskuję idealny kolor i konsystencję. To dość drogi zestaw, ale też bardzo wydajny. Dawniej używałam podkładu Loreal Magic Touch. Siostra przywoziła mi go z Londynu, do polskich drogerii nigdy nie trafił. A szkoda, bo był wspaniały i kilka razy tańszy niż Armani, kosztował chyba 5 funtów. Używałabym go dalej, gdyby nie to, że został wycofany. Pod oczy nakładam odrobinę korektora Nars Creamy Concealer. Nie lubię cieni do powiek. Mam płaską powiekę, na której według mnie sprawdza się wyłącznie kreska. Chociaż chciałabym, żeby ktoś zrobił mi kiedyś ładne “smokey eye”. Ciekawe, jak bym wyglądała.

Czy długo zajęło Ci dojście do wprawy w robieniu kreski?

Dość wcześnie zaczęłam naukę. Miałam chyba 14 lat. Także mam za sobą lata doświadczenia (śmiech) i potrafię wyrysować nawet cienką, precyzyjną kreseczkę. Robię ją automatycznie. Preferuję eyelinery w słoiczku z cienkim pędzielkiem, np Bobby Brown Long Wear Gel Eyeliner . Jest świetny i długo się utrzymuje. Ma jednak jedną wadę – w połowie słoiczka zaczyna obsychać i twardnieje. Trochę mnie to denerwuje, bo jeszcze nigdy nie udało mi się skończyć całego opakowania. Pod tym względem wolę Maybelline Lasting Drama Gel, który ma bardziej żelową formułę. Słyszałam też dużo dobrego o Rimmel Scandal EyesMaskary zmieniam. To najczęściej kupowany przeze mnie produkt na lotniskach.


Gdybyś miała wytypować jedną godną polecenia, która by to była?

Zdecydowanie Dior It Lash. Moje rzęsy są krótkie i proste, a ona je fajnie wywija.


A próbowałaś używać zalotki? Naprawdę sprawdza się przy prostych rzęsach.

Nie próbowałam, chociaż mam koleżanki, które zalotki używają i starały się mnie do tego zachęcić. Ale nie wiem… czuję opór. Chyba po prostu nie lubię majstrować sobie przy oczach. Kiedyś farbowałam rzęsy i brwi henną, ale przestałam, bo miałam wrażenie, że na dłuższą metę od tego barwnika bledną. Poza tym zawsze piekły mnie oczy, które są bardzo wrażliwe, zwłaszcza na takie zabiegi. W efekcie może i miałam ciemne rzęsy, ale czerwone spojówki utrzymywały się przez dwa dni. Teraz do brwi, zamiast henny, używam kredki Benefit Gimmie Brow. Można sobie intensyfikować doznania – pomalować je lżej lub mocniej, w zależności od nastroju. Niestety, gdy zostawiam włoski takie, jakie są naturalnie, czuję się trochę “wyblakła”. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia.

W skrócie: podkład, korektor, kredka i mascara. Jak to zmywasz?

Nie lubię zmywać twarzy wodą, więc jeszcze do niedawna uznawałam jedynie płyn micelarny z Biodermy. Jakiś czas temu kupiłam wspaniały olejek do demakijażu Oil Obsessed marki Bare Minerals. O dziwo, mimo zawartości olejków eterycznych, w ogóle mnie nie uczula. Postanowiłam spróbować koreańskiego olejowego mycia twarzy. Dość przyjemny proces, zobaczymy, ile w nim wytrwam. Także aktualnie mój wieczorny zestaw to płyn micelarny, olejek, znów lotion p50W i krem Biodermy Hydrabio Crème. Niewykluczone, że zmienię krem na Hydreane Riche La Roche Posay, który właśnie testuję i bardziej mi odpowiada niż nowa wersja Biodermy.

Jesteś prysznicowa czy wannowa?

Jedno nie wyklucza drugiego. Rano preferuję szybki prysznic, bo wiadomo – pośpiech. Ale dwa razy w tygodniu, czasem nawet częściej, uwielbiam zrobić sobie wieczorną kąpiel. Muszę tylko dodać do wody sporo olejku, żeby skóra się nie przesuszyła.

Masz swój ulubiony?

Najczęściej jest to olej migdałowy. Plus kilka kropel olejku eterycznego dla wzmocnienia dobrego samopoczucia. Łóżko i wanna to dla mnie miejsce największego relaksu. Nie dociera tam elektronika, więc mogę rzeczywiście odpocząć od pracy, przeczytać książkę, zrobić przegląd prasy. W środy czytam Politykę, w czwartki Duży Format, w soboty rano Wysokie Obcasy, a raz w miesiącu od deski do deski Wired, Bazaar i Elle.

Jak pielęgnujesz włosy?

Myję je systematycznie, mimo że są gęste i ciężkie. Zazwyczaj co drugi dzień, ale gdy za bardzo oklapną, nawet codziennie. Używam lekkich szamponów do częstego stosowania. Nie mam ulubionego szamponu, ale lubię kosmetyki Davines, bo ładnie pachną, więc używam ich produktów na zmianę z szamponem z kofeiną z Alterry – seria Rossmana. Odżywkę za to uznaję tylko jedną – żadna jak do tej pory nie przebiła skutecznością Melu Davines do długich włosów. Gdy włosy się buntują i puszą, wcieram w końcówki odrobinę olejku roucou Ol Oil – też z Davines. I tyle. Do czesania używam Tangle Teezera. Produkty do stylizacji omijam szerokim łukiem, to nie dla mnie. Od lat też nie eksperymentuję z fryzurą. Pod koniec liceum strzeliło mi do głowy, że będę dobrze wyglądać z krótkimi włosami. Obcięłam się na króciutko i chodziłam w takiej fryzurze ze dwa lata. Dzisiaj, gdy widzę siebie na zdjęciach z tamtego okresu, nie rozumiem, jak mogłam sobie coś takiego zrobić. Wszyscy fryzjerzy, z którymi miałam do czynienia są zgodni, że długie włosy to moja optymalna fryzura. I ja też się w takiej długości najlepiej czuję. Bywa, że związuję włosy w kitkę lub kok. To jedyna odskocznia.

A czy coś się zmienia w Twoim makijażu, gdy idziesz na imprezę?

Dodaję szminkę. Kupuję je często na poprawę humoru, bo to mała rzecz, a bardzo cieszy. Do tego zajmuje niewiele miejsca, ma ładne opakowanie i szybko wprowadza do twarzy element zmiany. To mój absolutnie ulubiony makijażowy gadżet. Czasem żartuję, że mam większą kolekcję szminek niż płyt, których staramy się nie zbierać, bo często się przemieszczamy. Szminki są zdecydowanie łatwiejsze w transporcie.
Na wieczór lubię intensywne kolory – karminowa czerwień lub fuksja. W ciągu dnia sięgam po te w odcieniu zbliżonym do naturalnej barwy ust – jasny róż, jasna czerwień. Bardzo podobają mi się u dziewczyn pomarańczowe usta, albo blade, zupełnie nietknięte szminką. Niestety ani jedna, ani druga opcja nie sprawdza się w moim przypadku. W pomarańczy wyglądam po prostu niekorzystnie, a rezygnując zupełnie z pomadki, zlewam się w jedną plamę.

Czy jest coś, co robisz przy sobie bardziej z przymusu, niż z przyjemności?

Czasem mam tak z makijażem. Pewnie dlatego, że jest on elementem porannej rutyny, często wykonywanej w pośpiechu, z automatu. Gdy mogę pomalować się na spokojnie, mam z tego zdecydowanie większą frajdę. Lubię kosmetyki i około urodowe czynności. Już jako mała dziewczynka zaglądałam mamie do kosmetyczki, buszowałam w jej szminkach i marzyłam o własnych wspaniałościach, gdy już będę duża. Dzisiaj uważam, że to jedna z fajniejszych rzeczy w byciu dorosłą (śmiech).

Podchwytuję temat mamy. Czy są jakieś nawyki pielęgnacyjne, które od niej przejęłaś?

Mama podchodzi do pielęgnacji w sposób klasyczny. Dobry krem, minimalny makijaż i fajna szminka w ramach ekstrawagancji. Zawsze miała ładne perfumy. Świeże, cytrusowe kolońskie Aqua Allegoria GuerlainArancia z serii Aqua di Parma. Prawdopodobnie przejęłam to od niej – sięgam po bardzo zbliżone nuty zapachowe, chociaż moja ciekawość często wykracza poza tę jedną grupę olfaktoryczną. Często odwiedzam niszowe perfumerie, sprawdzam nowości, nawet kupuję je z nadzieją, że się do nich przyzwyczaję. Właśnie oswajam się z Rose 31 Le Labo oraz Debaser DS Durgi, który dostałam jeszcze pod choinkę.
Mam jednak swój klasyczny zestaw, którego trzymam się wiernie od lat: L’Ombre Dans L’Eau Diptyque na zmianę z 2 Comme des Garcons. Latem dochodzi do nich Jardin Sur Le Nil Hermesa. Raczej mało ekstrawagancki zestaw. Ostatnio dołączył do nich też Wood Haven Kerosene. Na “grube” imprezy lubię nosić nasz zapach Noise, który zawsze już będzie mi się kojarzył z Unsoundem.
Bez perfum czuję się “nieubrana”. Muszę wręcz zawrócić do domu, jeśli zapomnę się spryskać.

Czyli dobrze zgaduję, że pomysł stworzenia linii zapachowej dla festiwalu Unsound wyszedł od Ciebie?

Na pewno moje zainteresowania miały na to wpływ. Ale pomysł padł dość luźno podczas kolacji z przyjaciółmi – artystami. Wyszedł od rozmowy o muzyce i zmysłach. Żywo dyskutowaliśmy o tym, że większość prac artystycznych opiera się na elemencie wizualnym i rzadko zdarza się, żeby dźwięk pojawiał się bez, często zbędnego, elementu wizualnego, jak na przykład słabe prace video. Pomijając oczywiście aspekt performatywny – ruch sceniczny, postać artysty itp. Zastanawialiśmy się nad połączeniem dwóch zmysłów, których raczej się ze sobą nie łączy – o dźwięku i zapachu. O eksperymencie stricte olfaktoryczno–dźwiękowym jeszcze nikt z nas nie słyszał.

Od słowa do czynu zazwyczaj długa droga. Ile to trwało? Od czego zaczęliście?

Zaczęliśmy od tego, co znaliśmy najlepiej – od dźwięku. Zaprosiliśmy do współpracy artystów, którzy są nam bliscy również prywatnie: Bena Frosta, Tima Heckera i Steve’a Goodmana. Poprosiliśmy ich o własne interpretację trzech najbardziej wyrazistych brzmień muzyki elektronicznej: base, noise i drone. Nagrali swoje sety, które na późniejszym etapie wysłaliśmy do Gezy Schoena.

Od początku wiedzieliście, że chcecie współpracować z Gezą Schoenem? (*twórca kultowych Escentric Molecules)?

To akurat wyszło przez przypadek. Podczas wizyty w Berlinie podzieliłam się pomysłem z moją koleżanką stylistką, która znała Gezę osobiście. Dostałam jego adres mailowy i czym prędzej opisałam mu nasz koncept. Zapytałam wprost, czy nie zechciałby przełożyć dźwięków na zapach. Odpowiedział natychmiast: “super pomysł, przyjedźcie, pogadamy o tym”. Dodało nam to wiatru w skrzydła. Wysłaliśmy mu kompilacje utworów artystów. Wysłuchał ich, poprosił o słowne impresje dotyczące tworzonej przez nich muzyki (*można je przeczytać TUTAJ). Z przyczyn organizacyjnych, mimo ogromnego entuzjazmu płynącego ze wszystkich stron, stworzenie gotowych produktów trwało długo, bo około dwa lata. Zapachu nie da się przecież przesłać w załączniku mailem! Geza przysyłał próbki, które później krążyły po całym świecie. Zawiła logistyka. Ale w końcu udało się – w 2014 roku, podczas nowojorskiej edycji Unsound, Noise, Sound i Base miały swoją premierę. Oprócz zapachów stworzyliśmy linię świec. Robione są ręcznie z wosku sojowego. Zmienią wkrótce swoją formę (z toczonych) na wlewane do ceramicznych pojemniczków.

Kiedy czujesz się najbardziej atrakcyjna?

Gdy się wyśpię. Sen jest podstawą mojego prawidłowego funkcjonowania. Minimum 9 godzin. Jeśli śpię godzinę mniej, mój dzień się rozjeżdża. Jest rozedrgany i niespokojny. Lubię też poranki bez pośpiechu, kiedy mogę wziąć długi prysznic, zrobić sobie makijaż, pomalować usta, spryskać perfumami. Zjeść dobre śniadanie. To są podwaliny mojego dobrego nastroju, które przekładają się na poczucie atrakcyjności.

Gdybyś mogła być inną kobietą przez jeden dzień, to kto by to był?

Całkiem dobrze czuję w swojej skórze, nigdy nie myślałam, żeby być kimś innym. Ale skoro mnie o to pytasz, to spróbuję pofantazjować. Choć dużo się ruszam – gram w tenisa, ćwiczę jogę i pilates, nie jestem typem o mocnej posturze. Chciałabym móc to zmienić i stać się na trzy, cztery mega silna. Mieć wyrzeźbione mięśnie i wyginać się w każdą stronę jak moja instruktorka jogi lub Simone Biles. Chciałabym chociaż przez jeden dzień być w stanie zrobić to, co one.

A komu, jak w dzieciństwie swojej mamie, chciałabyś zajrzeć do kosmetyczki?

Może Andzie Rottenberg, Ance Zaradny, Ani Kuczyńskiej, Monice Brodce?

Zrobimy, co w naszej mocy. A Ciebie poprosimy na koniec o krótką dziewczyńską playlistę.

Bardzo proszę:


Produkty

Twarz:

płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O
olejek do demakijażu Cleansing Oil Obsessed Bare Minerals
złuszczający lotion Biologique Recherche PW50
serum przeciwzmarszczkowe Biologique Recherche Elastine Pure
Bioderma Hydrabio Serum
Bioderma Hydrabio Riche
okazjonalnie serum Flavo C Forte

Make up:

podkład Armani Maestro Glow
podkład Armani Luminous Silk Foundation
maskara Dior Addict IT–Lash
gel eyeliner Bobbi Brown
bronzer Benefit Hoola
róż Nars Orgasm
szminki – najróżniejsze

Ciało:

balsam Bioderma Atoderm
olejek migdałowy Ecospa
żel pod prysznic Nuxe
dezodorant Aesop
dezodorant Vichy zielona kulka
olejek Aesop Gernaium Leaf Hydrating Body Treatment

Włosy:

szampon Aterra Biotyna & Kofeina
odżywka Davines Melu
olejek Roucou Davines
krem bez spłukiwania Love Smoothner Davines

Na tej stronie korzystamy z cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody, zmień ustawienia przeglądarki.OK