Tym razem Glossier nie zawiódł, a wręcz przeciwnie — po jednorazowym użyciu wystawiam Daily Oil Wash najwyższą możliwą notę. Skąd mój zachwyt? Nawilża i zmiękcza (nawet skórę potraktowaną basenowym chlorem), pod wpływem kontaktu ze zwilżonym ciałem emulguje do postaci gęstej, aksamitnej pianki, jest przebadany ginekologicznie, ma super skład (m.in. oliwa z oliwek, olej kokosowy, sezamowy, z pestek winogron i słonecznika), w którym nie znajdziecie wody, i zabójczo pachnie — teoretycznie neroli, w praktyce jak Carnal Flower Frederica Malle’a.
Do tego szalenie wmacniająca i zachwycają kampania, do której nowojorska marka zaprosiła dziewczyny o różnych typach urody, kolorach skóry i sylwetkach. No pełen zachwyt, 10/10!
Cena: 18$ / 250ml