Dobra, przyznaję, czasem trochę więcej… Nie ze względu na dodatkowe czynności, które przy sobie wykonuję, a na to, że rano funkcjonuję wolno. Długo się rozkręcam — potrzebuję do tego rześkiej muzyki, przeciągu w pokoju i, po wspomnianej wodzie, kubła zielonej herbaty. Nie pomaga praca z domu i tendencja do zalegania w łóżku.
Ale do rzeczy! Pokazuję Wam bazę (przy czym nie wszystkich produktów używam na raz) mojego uniwersalnego makijażu. Nie jest on zależny on od pory dnia, a bardziej od nastroju, w jakim się obudziłam, tego, w którym dniu cyklu jestem albo co na siebie narzuciłam.
Pierwszą część listy stanowi cała kolorówka wypuszczona do tej pory przez Glossier. Uprzedzając pytania — zamówienia składamy na adresy znajomych mieszkających w U.S., skąd czeka je jeszcze transport samolotem do Polski. I tu z pomocą przychodzą kolejne osoby. Póki co to jedyna szansa na kupno najbardziej pożądanych kosmetyków mediów społeczniościowych. A czy są tego hype’u warte? O tym napiszemy już niebawem.
— Perfecting Skin Tint, odcień Medium. Transparentny pigment w płynie? Delikatnie barwiący krem nawilżający? Nie wiem, jak dobrze zdefiniować jego formułę. Jest bardzo lekki, niekryjący, jedyne, co robi, to podbija naturalny blask skóry. Dobrze sprawdza się podczas sesji zdjęciowych — pięknie odbija światło, dając efekt świeżej, wypoczętej twarzy.
26 $ / 30 ml
— Stretch Concealer, odcień Medium. Święty Graal mojej kosmetyczki, jedynie Boy Brow staje z nim w szranki. Na chwilę obecną nie potrafiłabym zrezygnować z żadnego. Jest lekko tłustawy (dzięki zawartości wosku pszczelego, olejków z awokado i jojoba, i masła kakaowego), ale nie pozostawia lepkiej warstewki. Szybko stapia się ze skórą, choć nie mam problemu, żeby porządnie go rozprowadzić, nawet po chwili zapomnienia. Świetny, daję mu solidną piątkę z plusem.
18 $ / 5 ml
— Cherry Balmdotcom. I na usta, i na poliki. Regeneruje suche skórki, a wargi barwi na naturalny, odrobinę zaczerwieniony odcień. Jak po uszczypnięciu!
12 $ / 15 ml
— Boy Brow, odcień Black. Niestety, kochane, zrobię Wam kolejną chętkę. Wiele produktów do brwi przetestowałam, ale żaden, podkreślam, żaden nie trzymał w ryzach włosków z taką gracją i precyzją, jak ten. Utrwala, podkreśla, wypełnia tam, gdzie trzeba, przy czym w ogóle nie widać, że w ruch poszedł kosmetyk kolorowy. Ideał.
16 $ / 3 g
— szminka Generation G, odcień Jam. Póki co stosuję ją jako róż, i wklepuję w mostek i czubek nosa. Resztę wcieram w poliki, ale wciąż jak najbliżej centralnej partii twarzy. Dzięki temu wyglądam, jakbym spędziła za dużo czasu na słońcu.
18 $ / 2 g
Reszta dostępna bez problemu online i stacjonarnie w Polsce:
— puder transparentny Sensai Loose Powder. Drobno zmielony, niewidoczny na skórze, bez efektu płaskiego matu. Sprawdza się nie tylko w makijażu na co dzień, ale też na planach zdjęciowych.
159 zł / 20 g
— baza rozświetlająca Becca Shimmering Skin Perfector. Kupiłam ją z myślą o pracy, chcąc użyć zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, czyli jako bazy pod podkład. Ostatnio jednak nałożyłam kilka kropel punktowo, roztarłam od niechcenia, a gdy zerknęłam w lustro, nie mogłam oderwać od siebie wzroku. Natychmiastowy efekt wow, absolutna tafla na kościach policzkowych — wyglądałam jak niemowlę po kilkugodzinnej drzemce. Nasmarowane oliwką. Czy teraz wyobrażacie sobie, jak bardzo naturalny jest to efekt?
Polecam przetestować wersję miniaturową, dostępną w Sephorze w zestawie z rozświetlaczem w kamieniu. Niestety nie pamiętam, ile ten dwupak kosztuje, podam więc cenę pełnowymiarowego produktu.
155 zł / 50 ml
— BOHO Green Makeup: odżywcza szminka (odcień 105) i tusz do rzęs. O tuszu nie mam jeszcze zdania, za to szminka obłędna. Dzięki cytrusowym (zgaduję, bo nie są wspomniane na opakowaniu) olejkom zachwyca zapachem, a do tego pielęgnuje lepiej niż niejeden apteczny specyfik ochronny. Trwałość również na plus.
Nie wiem niestety, jaka będzie cena powyższych kosmetyków w Rossmannie. Póki co odsyłam Was do podlinkowanej strony.
— szminka Urban Decay Metallized, odcień Conspiracy. Nie tak trwała, jak oferowane przez markę maty, ale odcień jest tak obłędny, że w ogóle mi to nie przeszkadza. Trochę złota, trochę miedzi, a wszystko to otulone ciepłym brązem. Kogo w niej widzę? J.Lo, Gwyneth Paltrow, członkinie TLC, Aaliyah, Gwen Stefani. Wszystkie w latach 90.
Stoiska tej wegańskiej marki znajdziecie w Sephorach, a sama szminka kosztuje dokładne tyle, ile MAC, czyli 86 zł. Sporo, ale stanowczo polecam jako inwestycję, jeśli możecie sobie na taką pozwolić.
— mgiełka odświeżająca Omorovicza Queen of Hungary Mist. Ot, pięknie pachnący kaprys na koniec. Ze względu na zaporową cenę i małą pojemność (mam wersję podręczną) używam jej sporadycznie. Na przykład wtedy, kiedy mam okres i chcę się zapaść pod ziemię. Odrobina luksusu działa jak tabletka placebo i w mig, nawet jeśli trwa to jedynie kwadrans, poprawia mi nastrój.
139 zł / 50 ml
Żadna z marek przeze mnie wymienionych nie testuje swoich produktów na zwierzętach.